Felieton #019 | Ciekawostki rockowe 1973
December 4, 2024Felieton #024 | Rock ciekawostki 1974
December 5, 2024PULS nr 20 (20), 17-23 lipca 2012
Santana, The Rolling Stones i Ja
Pierwszy raz usłyszałem Santanę na trzypłytowym albumie z Festiwalu w Woodstock. Po raz pierwszy zobaczyłem go w filmie dokumentalnym o tym festiwalu, podczas mojego wyjazdu do Danii w 1972 roku. Był to mój pierwszy wyjazd na Zachód — sklepy przypominały Pewexy, a wszystkie samochody były zagraniczne.
W 1979 roku wylądowałem w Nowym Jorku. Trzy dni po moim przyjeździe odbył się koncert Santany. Nie wiedziałem, że bilety były wyprzedane od trzech miesięcy. Wysiadłem z metra na stacji Madison Square Garden. Ruchome schody prowadziły prosto do sali koncertowej. Wszyscy wyjmowali bilety, a na końcu czekali policjanci i bileterzy.
– I want to buy a ticket – oświadczyłem z polskim akcentem. Po chwili konsternacji i rozmów przez walkie-talkie skierowano mnie do ogromnej hali, gdzie były 50 okienek kasowych, ale tylko jedno czynne. Dostałem bilet na mezzaninę, czyli ponad drugim balkonem, za 12 dolarów.
Scena była pogrążona w ciemności, a jedynie snop ostrego światła oświetlał leżącą gitarę. Nagle rozbrzmiała rytmiczna muzyka. Santana wkroczył na scenę i zagrał pierwsze dźwięki “Black Magic Woman”. Atmosfera była niesamowita, a publiczność porwał rytm. Nie muszę dodawać, że koncert był wspaniały, a dokoła unosił się zapach palonej trawy.
Santana, ubrany w biały kapelusz, czarną koszulę, białe spodnie i buty, z czerwoną gitarą w ręku, rozpoczął koncert 14 lipca 2012 roku w Molson Amphitheatre w Toronto. Moje obawy co do repertuaru szybko się rozwiały – już pierwsze dźwięki “Europe” sprawiły, że wiedziałem, iż będzie to wyjątkowy wieczór. Santana zagrał swoje największe hity w nowych aranżacjach, z rewelacyjną sekcją instrumentów dętych i fantastycznym zespołem.
Sensacją było solo perkusyjne Cindy Blackman, nowej żony Santany od 2010 roku. Zaskoczeniem dla mnie było brawurowe wykonanie “She’s Not There” – przeboju The Zombies z 1966 roku. Na bis zagrał utwór z Woodstocku 1969 roku, przypominając przy tym, że wciąż jest hipisem lat 60., wierzącym w miłość i dobroć.
Kończąc temat – koncert był bomba! Kto nie był, ten trąba!
The Rolling Stones – 50-lecie
Gratulacje dla The Rolling Stones z okazji 50-lecia! Pełen podziwu, że po tylu latach prowadzenia tak intensywnego życia nadal są w świetnej formie i płodni artystycznie.
Pełen podziwu,
Seweryn Reszka