Felieton #051 | Nieudane saksy 1983
December 5, 2024Felieton #052 | Aresztowanie w Rzeszowie
December 29, 2024STONESI W WARSZAWIE
Przez całe życie nie mogłem sobie darować dwóch rzeczy: że nie byłem na festiwalu w Woodstock i na koncercie The Rolling Stones w Warszawie w 1967 r. O ile Woodsłock jest w USA, a z PRL-u wyrwać się było tam trudno, to przecież do Sali Kongresowej miałem kilka przystanków tramwajowych. Na swoje usprawiedliwienie dodam, że bilety na ten koncert nie były w wolnej sprzedaży, a u “konika” kosztowały 500 zł. Moja mama zarabiała 1200 zł miesięcznie, a ja miałem czternaście lat i chodziłem do szkoły podstawowej. Koncert ten obrósł wieloma legendami. Ostatnio ukazały się dwie książki na ten temat, które rzucają trochę światła na to co naprawdę się stało. Pojawienie się The Rolling Stones w czasach późnego Gomułki było czymś w rodzaju lądowania Marsjan. Jak do tego doszło? Okazuje się, że obie strony były zainteresowane tym koncertem. Stonesi liczyli, że występ w Warszawie (pierwszy taki za Żelazną Kurtyną) otworzy im drogę do Moskwy i wielkiego rynku radzieckiego (naiwniaki). Polskie władze z niewiadomych przyczyn zapragnęły pokazać swojej młodzieży zachodnie zespoły.
Dyrektor PAGART-u wezwał Wojtka Manna i Andrzeja Olechowskiego i kazał im sporządzić listę 10 zespołów, kłóre według nich powinny przyjechać do Polski. W przeciągu kilku lat prawie wszyscy z tej listy dali koncerty w Polsce.
Stonesi mieli zagrać 2 koncerty jednego dnia – 13 kwietnia 1967 r. Honorarium było niezbyt wygórowane i w połowie zapłacone w złotówkach. Kapela przyleciała 12- tego i udała się do Hotelu Europejskiego. Jako że nie za bardzo w tych czasach było się gdzie w Warszawie zabawić, zeszli do “Kamieniołomów” – nocnego lokalu w podziemiach hotelu. Tam zażądali tequili. Barman, jeszcze przedwojenny, znał angielski i wytłumaczył, że najlepszy trunek w lokalu to wódka Wyborowa. Postawił całą tacę zmrożonych kieliszków tego trunku. Pierwszy wypił Charlie Watts. Pokazał OK i zaczęli pić. Bardzo im smakowało i wyszli na czworakach. Następnego dnia zawodowo udali się na salę na próbę dźwięku. Nie wiedzieli, że w Polsce prąd ma 220 V, a nie 110 jak w Anglii i spalili instrument klawiszowy, który przywieźli. Na szczęście Ryszard Poznakowski przywiózł był właśnie podobny z USA i na osobistą prośbę Micka Jaggera go pożyczył. To co się potem działo można przyrównać do dwóch bitew, które rozegrały się równocześnie. Na zewnątrz Sali Kongresowej kilkutysięczny tłum chciał się dostać do środka. Ci co mieli bilety pomieszali się z tymi co mieli bilety fałszywe, i z tymi co ich wcale nie mieli. Milicja Obywatelska nie była w stanie opanować sytuacji. Wezwano posiłki: armatki wodne i pojazdy opancerzone. W środku trwał koncert. Widownia skutecznie zagłuszała to co grał zespół, wrzeszcząc w niebogłosy. Konferansjer prosił, żeby nie demolować sali. Mimo wszystko ten koncert zmienił życie wielu ludzi. Był na nim między innymi Zbyszek Hołdys i Krzyszłof Cugowski. Stonesi byli zadowoleni. Okazało się, że za Żelazną Kurtyną są znani i popularni. Za złotówki kupili wagon wódki i wysłali do Anglii. Ale cło było tak wielkie, że odesłali z powrotem. Na kolejny koncert tej kapeli w Polsce trzeba było czekać 30 lat. Na szczęście oni są niezniszczalni i obchodzą 50-lecie istnienia.
Słowniczek:
PAGART – instytucja za czasów PRL-u zajmująca się wysyłaniem polskich artystów za granicę i sprowadzaniem zagranicznych do Polski. Pozyskiwała bezcenne wtedy dewizy.
Wojciech Mann – legendarny dziennikarz muzyczny
Andrzej Olechowski kandydat na prezydenta RP