
Za Chlebem
October 26, 2016
Nie Pokona Orła WRONa
October 26, 2016
Wreszcie Zbyszek był gotowy stworzyć wymarzoną super grupę, która “powali całą Polskę na kolana” jak mawiał. Była połowa 1980 roku. W sali “06” warszawskiego klubu “Stodoła” rozpoczęły się próby zespołu, który wkrótce stał się legendą. Z “Dzikiego Dziecka” byli Sygitowicz i Szkudelski. Na basie Zdzisiek Zawadzki (ex Breakout) bo Jurek Goleniewski był już związany z kim innym. Podobnie Romek Czystaw – nie mógł śpiewać z Perfectem bo miał 2-letni kontrakt z Budką Suflera. Sprawa wokalisty była kluczowa. Najpierw Zbyszek chciał sam śpiewać. Pokłócił się o to mocno z Adrzejem Mogielnickim i dlatego teksty dla Perfectu napisał Bogdan Olewicz. (Mogielnicki pisał potem dla Lady Pank). Wreszcie po długich poszukiwaniach, kiedy próby trwały już parę miesięcy pojawił się Grzesiek Markowski. Nie był wokalistą rockowym. Śpiewał w Teatrze na Targówku i w Victoria Singers (z tej grupy powstał później VOX). Olewicz i Hołdys “przerobili” go na rasowego rockowego frontmena.
Ze Zbyszkiem Holdysem znaliśmy się od 1974 r. z “Medyka”. Zaprzyjaźniliśmy się. Podczas tych kilku wyjazdów do USA słał do mnie listy. Głównie pisał o tym jak ma wyglądać… Perfect. Był zafascynowany efektownymi (z użyciem holografii) koncertami grupy KISS i samą koncepcją występowania w pełnym makijażu. Słał zdjęcia. Podczas tych wyjazdów w latach 1976-1980 Zbyszek uważnie śledził branżę rockową w USA i przygotowywał się do tego aby stworzyć super grupę. Spotkaliśmy się przypadkiem w Nowym Jorku w 1979 r. Klezmerska ekipa przyjechała samochodami z Chicago rozliczyć się z PAGART-em*. Podrzucili mi Halinę Frąckowiak, która miała śpiewać w polonijnym klubie w Elizabeth. Odprowadziłem ich na lotnisko – wracali do Polski. Wcześniej założyłem z Wojtkiem Morawskim i Zdziśkiem Zawadzkim Central Park Club. Zasada była prosta. Trzeba było wypić w flaszkę whisky w Central Parku by zostać pełnoprawnym członkiem. My wypiliśmy dwie. Dlatego pewnie na lotnisku oświadczyłem się Basi Trzetrzelewskiej…
Zbyszek chciał żebym został menadżerem Perfectu. Ja raczej chciałem z Polski emigrować i uczciwie mu o tym powiedziałem. Byłem zawodowo przygotowany na to by być “menago”. W tzw. “branży” działałem od 1975 r. kiedy to rzuciłem studia matematyczne dla rock’n’rolla. Pojechałem w pierwszą swoją trasę koncertów jako pracownik techniczny. Nosiłem i podłączałem sprzęt, obsługiwałem nagłośnienie i światła. Byłem w ekipie p. Cękalskiego, który posiadał wtedy największą i najlepszą aparaturę w Polsce. Później pracowałem z Krzysztofem Krawczykiem (1977-78). Tam byłem szefem ekipy technicznej i inspicjentem ogromnego show, z którym jeździliśmy (ponad 50 osób, dwa TIR-y sprzętu). Poznałem tajniki rozliczeń, umów i lewych pieniędzy. Pracowałem też z Andrzejem Rosiewiczem jako… “Ksawery Patejko fryzjer wzorowy – damsko-cywilny i męsko-wojskowy – pierwszy przedstawiciel polskich usług w Kosmosie”. Andrzej “wystrzeliwał” mnie rakietą podczas swojego show. Wreszcie w 1979 r. pracowałem z grupą VOX. Przez te 5 lat poznałem prawie wszystkich polskich wykonawców zarówno zawodowo jak i towarzysko. Moją bazą był klub “Stodoła” w Warszawie.
Po powrocie z Nowego Jorku w 1979 r. zamieszkałem ze Zbyszkiem Hołdysem w wynajętym mieszkaniu przy ul. Ogrodowej w Warszawie. Kiedy powstał “Perfect” utrzymywałem się razem z Tadkiem Trzcińskim – byłym harmonijkarzem Breakout’ów – z nagłaśniania koncertów… Ireny Santor. Z czegoś musiałem żyć. Perfect był znany tylko wąskiej grupie ludzi z kręgu “Stodoły” i branży muzycznej. Na pierwszy koncert zespołu w poznańskim klubie studenckim Aspiryna przyszło …8 osób. Po kilku utworach, przerwali koncert i rozbiegli się po akademikach aby zwołać większą widownię. Tak rewelacyjnej polskiej kapeli nigdy nie słyszeli.
W kilka miesięcy potem, do 5-cio tysięcznej poznańskiej Areny tłumy fanów zespołu aby się dostać do środka wybiły wszystkie szyby. Zrodziła się legenda. Jak to się stało? W lutym 1981 r. zespół dokonał pierwszych nagrań. Oczywiście nikt ich nie zaprosił. Mieli nagrać podkłady dla Lidki Stanisławskiej. Zrobili to błyskawicznie a pozostały czas wynajętego studia poświęcili na nagranie swoich utworów. „Ale wkoło jest wesoło”, „Bażancie życie”, „Lokomotywa z ogłoszenia”, „Obracam w palcach złoty pieniądz” i jeszcze jeden, co do którego Hołdys miał wątpliwości, trochę się go wstydził… Tak to “Nie płacz Ewka”. Skoro jednak nagrania powstały, ktoś w telewizji wpadł na pomysł aby dokręcić do nich “obrazki”. Tak powstał program “Obracam w palcach złoty pieniądz”. Ale minie parę miesięcy zanim telewizja odważy się go wyemitować. Tymczasem radio proponuje już oficjalne nagranie kilku utworów. Są to „Niewiele Ci mogę dać”, „Nie igraj ze mną wtedy, kiedy gram”, „Nasza muzyka wzbudza strach”, „Czytanka dla Janka”, „Wieczorny przegląd moich myśli”, „Coś dzieje się w mej biednej głowie”, „Chcemy być sobą” oraz „Bla, bla, bla”. Od Polskiego Radia odkupują te utwory Polskie Nagrania i tak powstaje pierwsza pierwsza “biała” płyta zespołu. Na okładce logo, które na wzór Coca-Coli stworzył Edward Lutczyn.
Zespół zaczyna koncertować. Coraz więcej. Czasami po dwa a nawet trzy koncerty dziennie. To wynika z idiotycznych przepisów, dotyczących sztywnych stawek za imprezę. Nie ważne ile przyjdzie ludzi na koncert czy 200 osób czy 10 tys. Stawka jest ta sama. W przypadku rockmanów niewielka – 400 zł (później 700 zł). Co dziwne każdy artysta dostaje będąc “w trasie” dodatek objazdowy – 200 zł. To na pokrycie kosztów utrzymania poza domem. Większość organizatorów nie zdaje sobie sprawy z tego co to koncert rockowy. Na przykład dwie starsze panie bileterki w kinie, które zostają dosłownie zmiecione przez tłum fanów czterokrotnie przewyższający pojemność sali. Perfect jest wszędzie. Na festiwalu w Opolu, na festiwalu w Jarocinie, wreszcie w Sali Kongresowej na Rock Jamboree ’81 – koncert zostaje zarejestrowany przez telewizję. Popularność zespół zawdzięcza nie tylko muzyce ale także wspaniałym tekstom Bogdana Olewicza wyśmiewającym PRL-owską rzeczywistość a także buńczucznym odzywkom Hołdysa podczas koncertów. Poza tym “Nie płacz Ewka” zaczyna być grana na… dancingach. Grudniowa trasa odbywała się na Wybrzeżu. Mieszkali w Novotelu. Tem też przebywa delegacja regionu “Mazowsze” na “krajówkę” NSZZ “Solidarność”. Jak głosi legenda Hołdys podchodzi w barze pełnym “mewek” do Kuronia i mówi: – Panie Jacku. To lud w Pana jak w Boga wierzy a Pan z dziwkami wódkę pije. Rozbawiony Kuroń zaproponował mu założenie Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowowego Gitarzystów Rockowych. W nocy do pokoju Piotrka Szkudelskiego wpadają uzbrojeni osobnicy. To pomyłka – przyszli aresztować Kuronia. Zaczął się stan wojenny. Rano Jaruzelski wygłasza swoją mowę… Jest 8 rano. W hotelowym holu stoi cinkciarz – boi się wyjść na ulicę z dolarami. Przychodzi panienka i otwiera Pewex. Basista Perfectu zwany Morskim Psem podejmuje szybko decyzje. Od “cynka” kupuje po dobrej cenie dolary a następnie wykupuje prawie cały alkohol z Pewexu. Tak zaopatrzony zespół wraca w przerwanej trasy przez pełną czołgów i wojska Polskę do Warszawy.