Felieton #053 | “Maluch” dla Perfectu

Felieton #052 | Aresztowanie w Rzeszowie
December 29, 2024
Felieton #054 | Autobiografia
December 29, 2024
Felieton #052 | Aresztowanie w Rzeszowie
December 29, 2024
Felieton #054 | Autobiografia
December 29, 2024

PULS nr n (53) 12-18.3.2013

 
„MALUCH” DLA PERFECTU
W 1984 r. nabyłem nowego “malucha” (fiata 126p) za $1000 US i jakieś tam złotówki. Ponieważ kupiłem w sklepie Pewexu mogłem odebrać go natychmiast (inni ludzie czekali latami, ale za to mieli taniej – 69 tys. zł). Zbyszek Hołdys pojechał ze mną na stację benzynową na ul. Wawelskiej, gdzie dostaliśmy kartkę z pieczątką stacji i dopiskiem “pomóż człowiekowi”. Wtedy benzyna była na kartki i każdy miał swoją zaprzyjaźnioną stację benzynową gdzie tankował “na lewo”. Agenci tych stacji dorobili się wtedy fortun. Z tym kwitkiem pojechaliśmy do p. Leszka – kierownika miejsca, gdzie odbierało się “maluchy” (na ul. 1 Sierpnia, naprzeciwko Novotelu przy lotnisku w Warszawie). Hołdys przedstawił mnie jako pracownika Perfectu, któremu natychmiast potrzebny jest samochód do załatwiania spraw zespołu itd. itp. Pan Leszek okazał się wspaniałym człowiekim, pełnym humoru i fantazji. W chwilach wolnych bywał rajdowcem, co mu w piciu nie przeszkadzało. Powiedział, żebym wpadł w poniedziałek, moje  nazwisko będzie wyczytane pierwsze. Tak się też stało. Z pracownikiem p. Leszka wszedłem na halę wypełnioną zakurzonymi “maluchami” w kolorze piaskowym. Ku mojemu zdziwieniu pracownik prowadził mnie dalej – z tyłu sły-załem strzępy rozmów: “- Ale ja chciałem czerwony… – Pan tu przyszedł po samochód czy po kolor?”

Wyszliśmy na podwórko. Mym oczom ukazał się następujący widok: cztery umyte, błyszczące “maluchy” stały obok siebie. Każdy miał za wycieraczką kartkę z wielkim napisem PERFECT. Były w czterech kolorach: czerwonym, granatowym, żółtym i szarym. Dwóch pracowników objaśniało mi wady i zalety poszczególnych egzemplarzy. Ostrzegali przed szarym: “Malolaty będą drapały napis ZOMO”. Wybrałem granatowy. Dobry wybór – pochwalili – lakier włoski, silnik taki, skrzynia biegów taka, akumulator najlepszy. Poprosili o 2 godziny na wymianę paru części i opon. Czułem się jak prawdziwy VIP, a to wszystko dzięki popularności Perfectu. Niestety, jeździłem tym samochodem zaledwie 9 miesięcy. Kiedyś pojechałem ciężarówką (Mercedes 407D) Hołdysa do Niemiec z Tadziem Banasiewiczem (a-kustykiem Andrzeja Rosiewicza) nagłaśniać Al Marino, no i zostawilem mu swego “malucha” pod opieką. On się nawalił w klubie “Stodoła” i wykonał nim potrójne (I) dachowanie – o mało co się nie zabił, bo zatrzymał się na latarni. Całe szczęście, że nie wiózł wtedy żadnej panienki, bo by ją zabił (po wypadku dach dotykał siedzenia dla pasażera obok kierowcy). Potem mi odkupił na giełdzie używanego (wybierał Walter Chełstowski), i po pół roku się okazało, że też był puknięty, bo farba zaczęła schodzić – ja jeździłem blaszanką-ciezarowką Hołdysa. Ela – przyszła żona wstydziła się, jak tym pod teatr podjeżdżałem po nią – wygladało, że ma narzeczonego badylarza…
 
PS. Kiedyś Kora, wokalistka Maanamu podwędziła mi płytę Perfectu. Po latach, w Toronto przyznała się do tego i wyjaś-niła: Na “mojej” stacji benzynowej mieli już wszystkie płyty Maanamu, potrzebo-wałam czegoś nowego i atrakcyjnego.

 

Felieton #053 | “Maluch” dla Perfectu
W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.
Read more