Felieton #079 | Burzliwa noc w hotelu “Skalny”
December 30, 2024Felieton #081| Na drugim brzegu tęczy
December 30, 2024PULS nr 38 (80) 18-24.9.2013
ZAGRAŁ SZYBCIEJ I LEPIEJ OD HENDRIXA
Już za miesiąc odbędzie się wspaniały koncert poświęcony twórczości Tadeusza Nalepy. Wydarzenie zatytułowane Canadian Tribute to Polish Blues Legend przyciągnie wyjątkowych gości. Jednym z nich będzie Dariusz Kozakiewicz, uznawany za jednego z najlepszych polskich gitarzystów od czterech dekad.
Jako nastolatek zachwycił publiczność warszawskiego klubu “Medyk,” wykonując solówki Jimiego Hendrixa w sposób, który wielu uznało za szybszy i lepszy od oryginału. Jego talent sprawił, że okrzyknięto go geniuszem gitary. Wychowywał się na tym samym podwórku co takie ikony jak Olewicz, Mogielnicki i Hołdys.
Swoją karierę muzyczną rozpoczynał w warszawskich zespołach rockowych Fatum i Pięciu. Następnie dołączył do grupy Breakout, z którą nagrał płytę Blues. W 1972 roku przeszedł do zespołu Test, gdzie wokalistą był Wojciech Gąsowski. Później skierował się ku jazzowi, grając w formacjach takich jak Świadectwo Dojrzałości i Air Condition, współpracując m.in. ze Zbigniewem Namysłowskim.
Po założeniu rodziny przez wiele lat występował za granicą. W 1997 roku zastąpił Ryśka Sygitowicza w reaktywowanym w Kanadzie zespole Perfect.
Dariusz Kozakiewicz wspomina:
“W 1963 roku dostałem swoją pierwszą gitarę, którą wykonał mój wujek pracujący w fabryce instrumentów. Była to gitara akustyczna, która niestety gdzieś zaginęła. Wkrótce potem wujek zrobił mi gitarę elektryczną – musiała być koniecznie czerwona, bo na takich grali The Shadows.”
“Do Medyka trafiłem dzięki Romanowi Czystawowi. Wcześniej grałem w zespole wykonującym wyłącznie utwory Jimiego Hendrixa. W tamtym czasie uczęszczałem do technikum samochodowego na Pradze, przy ulicy Targowej. To właśnie tam powstała grupa Kilku – trio, w którego skład wchodziłem ja, Bogdan Kowalewski (później związany z Maanamem) oraz perkusista z Pragi. Pierwsze próby odbywaliśmy w zakrystii kościoła przy ul. Stalingradzkiej, niedaleko warszawskiego ZOO. Gdy graliśmy Hendrixa, ludzie byli zachwyceni i zastanawiali się, skąd się wzięliśmy. Wkrótce potem trafiłem do Medyka.”
“Zarobki z grania były symboliczne – wystarczały na butelkę wina, ale nie na nowy sprzęt, wzmacniacz czy dobre struny. W Warszawie był tylko jeden porządny kabel gitarowy – pożyczany, bo był skręcany i rozciągał się na 5 metrów. To był szpan!”
Więcej o Dariuszu Kozakiewiczu znajdziesz na:
www.perfectrockband.pl