Felieton #081| Na drugim brzegu tęczy

Felieton #080 | Darek Kozakiewicz
December 30, 2024
Felieton #085| PERFECT – REAKTYWACJA (w Kanadzie)
December 30, 2024
Felieton #080 | Darek Kozakiewicz
December 30, 2024
Felieton #085| PERFECT – REAKTYWACJA (w Kanadzie)
December 30, 2024

PULS nr 39, 40, 41, 42 (81, 82, 83, 84) 25.9-22.10.2013

 

NA DRUGIM BRZEGU TĘCZY

Młodość i początki muzyczne
Kiedy Tadeusz Nalepa był małym chłopcem, strugał drewniane łódki, które puszczał z bratem na rzeczce u babci w Zgłobniu koło Rzeszowa. Potem, gdy zafascynował się muzyką, projektował gitary. Najpierw uczył się grać na harmonijce ustnej, którą dostał od rodziców w prezencie. Obaj dziadkowie byli zawodowymi muzykantami, więc w czwartej klasie podstawówki matka zapisała go do szkoły muzycznej na skrzypce.

Jednak granie na skrzypcach skończyło się po roku. Wracając z zajęć, Tadka zaczepiali koledzy:
– Grubas! – krzyczeli.
A Tadek nie pozostawał dłużny, uderzając kolegów skrzypcami. Skończyło się nie tylko na obrażeniach, ale i na zniszczonym instrumencie.

Pierwsze kroki w muzyce rozrywkowej
W 1962 roku, jako 19-latek, grał w kapeli Romka Albrychowskiego. Lider zespołu potrzebował wokalistki, więc Nalepa przyprowadził Mirę Kubasińską na próbę. Wkrótce odeszli z zespołu razem. Mira dostała angaż jako wokalistka angielskiego zespołu London Beat na ich trasie po Polsce. Nie znając angielskiego, korzystała z fonetycznie zapisanych tekstów, które przygotowywali muzycy. Po trasie zespół sprzedał jej dwie gitary i mikrofony – to był kapitał startowy Blackoutu.

Narodziny Blackoutu
Rok 1965 przyniósł trzy ważne wydarzenia:

  1. Nalepa zobaczył koncert Niebiesko-Czarnych w Rzeszowie i postanowił założyć własny zespół bigbitowy.
  2. W kwietniu Mira urodziła mu syna, Piotra.
  3. We wrześniu powstał Blackout.

Pierwszy koncert zagrali w Klubie Łącznościowca. Po występie wieść o nowym zespole obiegła miasto. Tydzień później, podczas drugiego koncertu, tłum młodych ludzi zablokował centrum Rzeszowa. Publiczność wybijała szyby, balkon w klubie się zarwał – Blackout podbił miasto.

Współpraca z Bogdanem Loeblem
Nalepa poznał Bogdana Loebla, poetę i prozaika z Rzeszowa, który miał wątpliwości, czy pisać teksty piosenek.
– Nagramy to na płytę – obiecał Nalepa.

Ich współpraca trwała 20 lat – dwa razy dłużej niż tandem Lennon-McCartney. Loebl wspomina, jak w 1965 roku przygotowywali teksty na pierwszą płytę:
– To było w mojej kawalerce. Przyszli Tadeusz Nalepa i Stan Borys po teksty, które napisałem do muzyki Tadeusza. Poczytali, pokiwali głowami, że wszystko się zgadza. Myślałem, że wkrótce sobie pójdą, ale Tadek powiedział:
– Brakuje jednego numeru.
– To nagraj mi muzykę, postaram się napisać tekst do jutra.
– Ale ja nie mam muzyki – odpowiedział Tadeusz.
Zapadła cisza. W końcu Nalepa poszedł do łazienki z gitarą. Po 15 minutach wrócił, podszedł do magnetofonu i nagrał melodię. Następnego dnia powstał ich pierwszy protest song – Te bomby lecą na nasz dom.

„Anna” była pierwszym wielkim przebojem Nalepy z tekstem Bogdana Loebla, zaśpiewanym przez Stana Borysa.
Blackout szybko zdobywa popularność i zaczyna zarabiać.

  • „Tadek, grajmy te imprezy po siedem tysięcy, jak wymyśliłeś. Ale dlaczego nie zagrać kilku po trzy tysiące?” – zapytał nowy basista Krzysiek Dłutowski.
  • „Jak zagrasz za trzy tysiące, to już nie będziesz grać za siedem” – odpowiedział Nalepa, który już wtedy myślał biznesowo.

Zespół zarabiał na studniówkach i tzw. fajfach, bo na imprezach estradowych obowiązywały oficjalne, często absurdalnie niskie stawki. Żona Nalepy, Mira, wydawała wszystko.
Najdosadniej ujmuje to dziś Marek Karewicz, fotograf, który robił zdjęcia zespołom Nalepy od lat 60. do 90.:

  • „Mira wydawała na sukienki, nuty, zabawki dla syna. Ale Tadeuszowi to nie przeszkadzało – on zawsze miał pieniądze.”

Blackout przenosi się do Warszawy i przez dwa lata mieszka w hotelu, jak gwiazdy z Zachodu. Nalepa wspominał później w wywiadach:

  • „Kiedy tylko perkusista odwracał bęben z napisem Blackout w stronę publiczności, zaczynał się ryk, który trwał aż do końca.”

Na scenie śpiewali Nalepa, Stan Borys i Mira Kubasińska, ale lider miał dosyć bycia „zespołem akompaniującym solistom” i grania na prywatkach. Zwolnił Stana Borysa, uważając, że ten przesadza z gwiazdorstwem. Tak skończył się Blackout.


W lutym 1968 roku w warszawskim klubie Stodoła debiutował Breakout. Ich pierwsza płyta nosiła tytuł Na drugim brzegu tęczy. Amerykański styl grania zaproponował im Franciszek Walicki, ówczesny guru polskiej muzyki, podsuwając Nalepie płytę Vanilla Fudge. Walicki wysłał ich również na tournee do Holandii.

Nie była to pierwsza polska kapela na Zachodzie, ale pierwsza, która mogła grać nie tylko w klubach, lecz także na dużych scenach. Przez kilka lat koncertowali tam, oglądając na żywo legendy takie jak Led Zeppelin, The Doors czy Jefferson Airplane.

Z Holandii przywieźli nowy sprzęt, fioletowe światła (w których tańczyła Mira) i „potężne” stu-watowe wzmacniacze, które dziś dorównują mocy domowych amplitunerów. Za koncert zarabiali 1500 guldenów – równowartość około tysiąca dolarów.
Pewnego razu Nalepa zniknął na cały dzień, co zmartwiło Mirę. Wieczorem wrócił z dwustoma płytami rockowymi.

  • „Tadek, po co ci to?” – zapytał Karewicz, który wtedy podróżował z zespołem.
  • „Do pracy” – odpowiedział Nalepa.

W Holandii stracili basistę Michała Muzolfa, który ożenił się z piosenkarką Mary Doline. W jej zespole na klawiszach grał Polak, Józef Skrzek. Nalepa usłyszał go na próbie i powiedział:

  • „Ucz się grać na basie.”

Skrzek, chłopak ze Śląska, był basistą Breakoutu przez rok, ale wniósł coś więcej – zapoznał Nalepę z Claptonem i Mayallem, białymi bluesmanami. Współpraca zakończyła się przez… piłkę nożną. Mecz na szczycie Ekstraklasy, Górnik Zabrze kontra Legia Warszawa, wywołał spór między Skrzekiem a Hajdaszem o to, która drużyna jest lepsza. W rzeczywistości Skrzek chciał już stworzyć własny zespół – SBB – i obraził się na Hajdasza, Nalepę i Warszawę. Nalepa został ojcem polskiego bluesa.


Podczas srogiej zimy, przy -24°C, Karewicz robił zdjęcia nad Wisłą do jednej z najlepszych okładek płytowych XX wieku. Mira, zaniepokojona chłodem, ubierała ich syna Piotrusia w dodatkowe warstwy. Nalepa ukrywał gitarę, wstydząc się, że nie jest to instrument najwyższej klasy. Na zdjęciu nie widać jej pudła.

Album Blues był przełomem – ponadczasowe Kiedy byłem małym chłopcem z rockową sekcją i bluesową harmonijką stało się muzycznym kamieniem milowym.


To była pierwsza płyta, jaką kupił młody Andrzej Nowak. Dziesięć lat później został wielkim gitarzystą w TSA oraz w zespole Tadeusza Nalepy.

  • „Uczyłem się na jego dźwiękach” – wspomina Nowak. – „Grał tylko to, co potrzeba. Gitara musi zaśpiewać, zapłakać, zaśmiać się. Dopowiedzieć to, czego wokalista nie dośpiewał.”
 

Jan Chojnacki, dziennikarz radiowej “Trójki”:
– Grał na czystym brzmieniu. W śpiewie nie dawał się ponieść. Miał małą skalę, słaby głos, ale jego “warczenie” jest nie do podrobienia.

W życiu Nalepy też zaczyna się blues. Na scenie wszyscy muszą być trzeźwi, a Mira wymaga, by muzycy nawet nie pili alkoholu. Jednak po koncercie… whisky płynie strumieniami.

Nalepowie kupują dworek w podwarszawskim Józefowie. Park jest tak ogromny, że Andrzej Nowak raz zostawił tam samochód, zapomniał o nim i znalazł go dopiero po roku. Wciąż przyjeżdżają ludzie, trwają imprezy. W dźwiękoszczelnym studiu bez okien czas przestaje istnieć – płyną dźwięki i wódka. Tak wspomina to Andrzej Nowak.

Jarosław Szlagowski, perkusista Nalepy, dziś dyrektor wytwórni płytowej, opowiada jeszcze o jednej scenie: pijani muzycy wskakują na konie i galopują przez las po alkohol. Ale mimo tych ekscesów wszystko odbywa się z klasą. – To były jak audiencje u księcia Nalepy. Nikt nie rzucił petem na podłogę – zapewnia Nowak.

Pierwsze konflikty z systemem
Nalepa miał najdłuższe włosy w polskim show-biznesie. Pierwsza afera wybuchła w 1969 roku podczas festiwalu w Opolu.
– Z takimi włosami pan nie wystąpi!
– OK, zaraz wyjeżdżam. Tylko zabieram aparaturę.
Aparatura przywieziona z Holandii była potrzebna wszystkim wykonawcom festiwalu. Po negocjacjach Nalepa zgodził się wystąpić, ale musiał zaczesać włosy do tyłu, a kamery skupiały się głównie na Mirze.

Tragiczny wypadek
W 1973 roku, wracając z koncertu, Nalepa, Mira i ich syn Piotruś mieli wypadek samochodowy. Po tym wydarzeniu Tadeusz naciskał, by Mira wycofała się ze sceny i zajęła wychowaniem syna w domu. Piotruś dotąd wychowywał się między babcią, ciotką a trasami koncertowymi.

Zmiany w karierze
Pod koniec lat 70. zrywają się holenderskie kontakty Breakoutu. Zespół zaczyna koncertować w ZSRR. Choć zarobki są niższe, uwielbienie publiczności jest ogromne. Dla Rosjan są zespołem z Zachodu, a przejście artystów z sali koncertowej do autobusu muszą obstawiać setki milicjantów.

Jarosław Szlagowski wspomina dowcip Nalepy z rosyjskiego lotniska. Technik zespołu, nieznający cyrylicy, szukał toalety. Nalepa wskazał mu dwa wejścia: „Ż” – żentielmeny (naprawdę: kobiety) i „M” – madamy (naprawdę: mężczyźni). Technik wszedł do damskiej toalety, wywołując popłoch, i ktoś wezwał milicję.

Propaganda i kryzys
Na olimpiadę w Moskwie (1980) Breakout przygotowuje propagandową płytę Żagiel Ziemi, pełną utworów na zamówienie, jak “Jestem zwyczajnym mięśniem” czy “To nas łączy”. Sprzedano 40 tysięcy egzemplarzy – przeciętny wynik. To była ostatnia płyta Breakoutu.

Rozwód i nowe życie
W 1980 roku Tadeusz i Mira się rozwodzą. Mira jest w ciąży z nowym narzeczonym. Wszyscy – razem z Piotrem – mieszkają jeszcze przez kilka lat w jednym dworku.

Upadek zdrowotny i powrót
W 1985 roku na festiwalu Olsztyńskie Noce Bluesowe Nalepa zalicza wielki powrót po pięciu chudych latach. Jednak tego samego roku zdiagnozowano u niego chorobę nerek. Wspominał, że choroba była dziedziczna, ale wszyscy wiedzieli, że alkohol ją pogłębił. Marek Karewicz podsumował to kategorycznie:
– Przepił nerkę.

Przebłysk nadziei
W tym samym roku podczas Old Rock Meeting w Sopocie, Nalepa nawiązuje nowe znajomości. Na balandze w Grand Hotelu jeden z muzyków wypatruje dziewczynę podobną do róży – to początek czegoś nowego.

Grażyna Dramowicz, rówieśniczka Piotra, syna Tadeusza, była kobietą o ciepłym sercu. Choć nie znała muzyki Tadeusza Nalepy, znała tekst jego piosenki “Koło mego okna,” którą ktoś kiedyś przepisał jako list miłosny. W maju 1989 roku wzięli ślub w USA. W tym czasie Tadeusz Nalepa był w szczytowej formie artystycznej, często koncertował i, obok Dżemu, był jedną z największych gwiazd katowickiego festiwalu Rawa Blues.

Tadeusz obciął włosy, tłumacząc, że nigdy ich nie lubił, choć wcześniej się za nimi chował z powodu swojej niepewności.

Z Grażyną byli nierozłączni. Zabierał ją na koncerty, czasem nawet na scenę, zachęcając, by śpiewała. Po koncertach bywał zmęczony. Kiedyś po długiej trasie z Jugosławii, gdy po 20 godzinach w autobusie wysiedli, Tadeusz zapytał:
– Chłopaki, co teraz robicie?
– Idziemy spać – odpowiedzieli.
– To macie dobrze, bo ja jeszcze muszę się umyć – rzucił z uśmiechem.

Z biegiem czasu Tadeusz coraz więcej czasu spędzał w szpitalach, poddawany dializom dwa razy w tygodniu. Leki podtrzymujące przeszczep nerki osłabiły jego kręgosłup, zmuszając go do noszenia gorsetu. Stracił sprawność w lewej ręce, ale nigdy nie przestał grać. Nawet gdy brakowało mu siły, jak podczas koncertu w amfiteatrze nad Soliną, zawsze znajdował sposób, by wystąpić. Nigdy się nie skarżył.

Marek Karewicz, odwiedzając Tadeusza w szpitalu, zastał przy nim Grażynę. Zaproponował:
– Odwiozę cię do domu, Grażynko.
– Dziękuję, ale zostaję tutaj – odpowiedziała, wyciągając spod łóżka dmuchany materac. Czuwała przy nim non stop.

Tadeusz był szczęśliwy. Kiedyś powiedział swojej szwagierce Halinie:
– Mira była jak ruski budzik. A Grażyna jest jak szwajcarski zegarek – zawsze precyzyjna i bezpośrednia.

Halina wiedziała, że coś się zmienia, gdy trzy dni przed śmiercią Tadeusza jej mąż, Czesław, poszedł do szpitala, by ustalić termin swojej operacji. Tadeusz zawsze był rodzinny i troskliwy, a tego wieczoru nie zadzwonił do brata, co było nietypowe.

Pod koniec lutego Tadeusz powiedział do Czesława:
– Perspektywa paczki i piachu mi się nie podoba. Ale życie jeszcze mniej.

Potem rozmawiali o siatkówce – Tadeusz do końca życia pozostał wiernym kibicem Resovii Rzeszów. Wspominał mecz z Politechniką Warszawa:
– Wygrali dwa sety, po prostu pięknie. A potem przegrali 2:3. Jak to możliwe, że ktoś gra tak dobrze, a potem coś się urywa i przegrywa cały mecz?


Na drugim brzegu tęczy
Koncert poświęcony twórczości
TADEUSZA NALEPY
odbędzie się w niedzielę
3 listopada 2013 o godz. 17:30
w Polskim Centrum Kultury w Mississauga, 4300 Cawtra Rd.
Info: 416.417.2655

Na podstawie artykułu Wojciecha Staszewskiego.
DF/GW

Felieton #081| Na drugim brzegu tęczy
W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.
Read more