Felieton #211 | Los muzyka

Felieton #278 | Filipinki. Płyta po 40 Latach
December 1, 2024
Felieton #090 | Pierwsza trasa
December 2, 2024
Felieton #278 | Filipinki. Płyta po 40 Latach
December 1, 2024
Felieton #090 | Pierwsza trasa
December 2, 2024

Jurek Goleniewski

Historia Jurka Goleniewskiego „Golenia” (1950–1989)

Jurek Goleniewski, znany jako „Goleń”, był przede wszystkim uroczym człowiekiem, pełnym radości życia i zawsze uśmiechniętym. Był przystojny, a dziewczyny za nim szalały. Miał opinię wspaniałego kochanka. Swoją muzyczną przygodę rozpoczął jako basista w zespole „Pięciu”, a później dołączył do legendarnego „Breakout”, z którym nagrał dwie płyty: Blues i Karate.

Jego ojciec, podpułkownik Michał Goleniewski, był oficerem polskiego wywiadu, który w 1959 r. rozpoczął współpracę z CIA. W 1961 r. podczas pobytu w Berlinie Zachodnim Michał poprosił o azyl polityczny. Towarzyszyła mu wtedy kochanka, a nie matka Jurka.

Pierwsze małżeństwo Jurka również nie było udane. Musiał się „wyszaleć”. Jego wieloletnią partnerką była jazzowa wokalistka Basia Kowalska, laureatka konkursu Złota Tarka. Razem występowali, a ich talent otworzył im drzwi do klubów w Japonii. Tam Basia wzbudzała sensację swoim wdziękiem.

Podczas stanu wojennego udało im się wyjechać na kontrakty do polonijnych klubów za granicą. Widok czołgów na ulicach Warszawy skutecznie zniechęcił ich do powrotu. Na początku ich życie za granicą układało się dobrze. Jurek grał i nagrywał z amerykańskimi muzykami, ale po paru latach coś się zmieniło. Zaczął pić, a jego związek z Basią rozpadł się. Przeżył napad gangu portorykańskiego i poważny wypadek samochodowy, w którym uszkodził żołądek. Imał się różnych zajęć, ale nie potrafił znaleźć pracy jako muzyk. Wpadł w nałóg narkotykowy – sięgnął po crack.

W latach 70. pracowaliśmy razem w zespole „Bumerang”, założonym przez ojca chrzestnego polskiego rocka, Franciszka Walickiego. W 1989 r., gdy szykowałem się do wyjazdu do Kanady, nagle pojawił się Jurek. Był cieniem dawnego siebie – siwy, schorowany, z problemami błędnika, które nasilały się po alkoholu. Przez kilka dni mieszkał u mnie, tłumacząc, że jego siostra wyjechała i nie zostawiła mu kluczy.

Każdego ranka zaczynał od piwa, mówiąc: „No to jestem po śniadaniu”, a potem przechodził na whisky. Pewnej nocy wracając do domu, przeżyliśmy napad rabunkowy. Wkrótce Jurek się wyprowadził, a niedługo później zmarł na zawał serca. Miał zaledwie 39 lat. Na Facebooku znalazłem wiersz, który Basia napisała na wieść o jego śmierci. Basia, dziś znana jako Basia Moore, nadal mieszka w USA. Odniosła sukces, występowała m.in. w Carnegie Hall i nagrywała z Michałem Urbaniakiem. Pozostała piękną i utalentowaną kobietą.


Wiersz dla Jurka Goleni

Nosił w futerale stale kochankę swego życia – gitarę.
Grał wielkie koncerty rzadko, jego talent ignorowano.
Wrażliwość wyszarpywał na strunach, gdzie nikt nie patrzył.
Bas był jego duszą, a butelka – ucieczką.
Tam, dokąd odszedł, promuje bas bez końca,
A anioły trzepoczą skrzydłami w rytm jego bitu.

Autor: Basia Moore, 1990

Severyn Reszka

 

Felieton #211 | Los muzyka
W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.
Read more