Grzesiek Żyje!
October 27, 2016Jak Się Rozpadła Republika
October 27, 2016Z Elą (Kamińską) byliśmy razem i mieszkaliśmy od paru lat więc postanowiliśmy wziąć ślub. Nie było to łatwe. Zaprzyjaźniony spiker radiowy o ksywce “Jedynka” za flaszkę whisky załatwił najlepszy termin w Pałacu Ślubów – w południe w pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia. Do ślubu wiózł nas swoim białym Mercedesem Wojtek Waglewski. Wśród gości było wielu rockmanów a moim świadkiem był Andrzej Urny. Gościem honorowym był “profesor rocka” – Jurek Wertenstein-Żuławski, którego posadziłem koło mojej mamy – też socjologa. Po obiedzie weselnym, podczas którego, nie będę ukrywał, popiliśmy tęgo a panna młoda padła, postanowiliśmy opuścić lokal mojej teściowej i udać się do Hołdysa.
Ten bowiem nie pojawił się na moim ślubie albowiem urządził z Wojtkiem Cesarzem i Jankiem Rekłajtisem “święta dla samotnych”. Zakupili ogromne ilości alkoholu i jadła wszlakiego i biesiadowali. Na ulicy zatrzymaliśmy autobus i poprosiliśmy o kurs na Jelonki. Kierowca po przyjęciu sutej opłaty, wywiesił tablicę “Zjazd do zajezdni”, wyprosił pasażerów z powodu “awarii” i zaprosił moich weselnych gości.
Po dotarciu na miejsce włączyliśmy się w biesiadę, która została przerwana pojawieniem się panny młodej, którą przywiózł moim “maluchem” kompletnie pijany szwagier. Odbyła się karczemna pierwsza małżeńska awantura, ciskanie obrączką itp. Aby rozdzielić zwaśnione strony Hołdys wziął szwagra, małżonkę do sypialni gdzie już spał Cesarz a ja z Jankiem i resztą gości zostałem w dużym pokoju. Zmorzył nas sen.
Rano Hołdys wpada do pokoju i oświadcza mi co następuje: – Sewek, twoja żona znakomicie się bzyka. Na to zza jego pleców wyłania się Wojtek i dodaje: – Nie przesadzaj Hołdys, wcale nie tak dobrze… Padliśmy wszyscy ze śmiechu. Odnalazła się obrączka i żona w sukni ślubnej.
PS. Wysłałem e-mail do Wojtka z pytaniem: Czy pamiętasz moją noc poślubną? Odpowiedział: Sewciu, mało pamiętam. Ale to, że znalazłem Twoją obrączkę w garze z bigosem w kuchni – to pamiętam. Pozdrowienia. W.